Film rozpoczyna się mrocznie… ktoś kogoś bije, pęta łańcuchem… zakopuje żywcem. Mroczna scena. Ciemno, zimno, pada deszcz. Tak też będzie przez cały film. W połowie sceneria trochę rozjaśnieje, bowiem powiem pojawi się śnieg. Dużo śniegu, dużo lodu, sporo zimna. Wszak to Bajo Cero :)

Nie chcę spojlerować, więc napisze tylko krótko-  Martín, kierowca furgonetki przewożącej więźniów do Cuenca, stawia czoła nie tylko więźniom, których przewozi, ale i ogromnym (jak na Hiszpanię) mrozom. Co ciekawe, ironią losu jest, że film kręcono rok temu, kiedy to nikt nie przypuszczał, że zima 2020/2021 okaże się dla Hiszpanii tak niełaskawa, zasypując nie tylko wysokie partie kraju, tak jak ma to miejsce rokrocznie, ale i sam Madryt. Do tego stopnia, że wiele osób utknęło na autostradach, nie mogło poruszać się po drogach krajowych, a nawet ulicach miast. Madryt przez kilka dni był całkowicie sparaliżowany. Na Gran Via, zamiast gigantycznego korka, byli ślizgający się radośnie ludzie…  

Wracając do filmu: jest mrocznie i zimno. To opowieść o policji, więźniach, napadzie, więc jeżeli lubisz takie klimaty, to dokładnie dziś- czyli w piątek 29.01.2021 BajoCero zawitało na polską platformę Netflix!