MADRID 01 • Corrida Hiszpania. Czy warto iść na Corridę? Czy to w ogóle jest walka?

 

Czy warto iść na corridę de toros i czy to na pewno walka z bykiem?

Dziś rzecz będzie o corridzie (będę to spolszczać i pisać po prostu corrida, ale w Hiszpanii pełna nazwa to corrida de toros). Tych którzy oczekują jednoznacznej odpowiedzi muszę zmartwić, że ile ludzi tyle opinii… Niestety ciężko to ocenić. Na pewno warto to zobaczyć, aby mieć swoje SUBIEKTYWNE zdanie i móc je wyrażać wszem i wobec jak ja teraz, nie narażając się na komentarze typu „nie byłeś to nie wiesz”. Może i nie wiem, bo  nie jestem Hiszpanką, ale byłam. To wystarczy. Byłam dokładnie raz, w Madrycie na Plaza de Las Ventas. Więcej nie pójdę – nigdy. To było 16 euro zainwestowane nie w rozrywkę, tylko w wiedzę, którą chciałam zdobyć i do tej pory boli mnie fakt, że kupieniem biletu przyczyniłam się do tego co się tam wyprawia. W dużej mierze Corrida kręci się dzięki właśnie z takim nieświadomym albo ciekawym turystom. Dookoła nas siedzieli praktycznie sami cudzoziemcy. Albo my tak akurat trafiliśmy…

 

No to od początku

 

Na Plaza de Las Ventas udaliśmy się nie przypadkowo. Chcieliśmy ją zobaczyć, pospacerować dookoła niej, zrobić parę fotek i tyle. Okazało się jednak, że w pobliżu są niezłe tłumy, pełno budek z biletami, bibelocikami, jakieś żarcie… krzyczą, śmieją się, jak to w Hiszpanii. Nie zdążyliśmy nawet podejść do plakatu informacyjnego jak już zaatakowali nas krążący sprzedawcy biletów z ofertą najtańszych wejściówek z najlepszymi miejscami. Warto wiedzieć, że każda z tych budek ma swoje sektory, na które sprzedaje bilety. Jeśli ceny lub miejsca w jednej nam nie odpowiadają warto iść do innej. Bilety zakupiliśmy w cenie 16e na mniej więcej środkowej wysokości areny. Widok był dobry (aż chyba za dobry), więc spokojnie takie miejsca można kupować. Do wydarzenia (choć jakoś wydarzenie ma dla mnie automatycznie pozytywną konotacje i ciężko mi przechodzi przez gardło w tym odniesieniu, ale nie wiem jak inaczej można to nazwać, wiec niech tak zostanie) trzeba było poczekać aż 3 godziny. Trochę pospacerowaliśmy po okolicy, w której niestety nie było nic ciekawego i wróciliśmy mniej więcej pół godziny przed rozpoczęciem. Po wejściu do areny, zobaczyliśmy stosy poduszek pod tyłek do zakupienia, więc już wiedzieliśmy, że warunki będą spartańskie. Po odzyskaniu swoich miejsc zajętych już przez inne osoby (wszystkie miejsca numerowane) udało nam się zrobić trochę zdjęć powoli zapełniającej się areny. Miejsca niestety były bardzo wąskie, zarówno osoby obok nas, jak i te przed i za nami siedziały bez mała na nas… wrażenie to, nie było pozytywne, szczególnie gdy zaczęło padać i nie można było rozłożyć parasolki, bo kilkanaście najbliższych osób nic by nie widziało.

 

 

Warto wiedzieć, że bilety sprzedawane są na część słoneczną areny i część zacienioną. Jeśli idziemy tylko zerknąć z ciekawości i nie ma upału można kupić miejsce w słońcu. Jeśli jednak chcemy obejrzeć całość (około 4 godzin) lub jest bardzo ciepły i słoneczny dzień, raczej radziłabym dopłacić za miejsce w cieniu.

 

 

Informacje

 

Do biletów dostaliśmy małe foldery informacyjne z programem, biografiami matadorów i mapą areny. Corrida zaczyna się od losowania byków przez matadorów (za kulisami, widzowie tego nie oglądają). Następnie całość rozpoczyna charakterystyczna muzyka w rytm której na arenie pojawiają parady konne, torreadorzy i matadorzy. Tutaj warto wspomnieć kim są Ci, którzy raczą nas swoim show. Na arenę wychodzą Toreadorzy, czyli osoby do wkurzania byka, Pikador na koniu (na szczęście koń posiada już pancerz chroniący go przed bykiem, bo kiedy go tego nie było, ginęło więcej koni, niż byków…), oraz matador, który zabija zwierzę. Wszyscy wcześniej wymienieni drażnią i ranią byka aby jeszcze bardziej go rozwścieczyć i jednocześnie osłabić. Gdy byk po kilkunastu minutach jest już zarówno wściekły jak i osłabiony bieganiem po arenie i wykrwawianiem się, matador staje do walki z bykiem którą wieńczy zabiciem go poprzez wbijanie szpady w jego ogólnie rzecz biorąc kark. Matadorzy ćwiczą perfekcyjne wbicie szpady w byka tak, aby show było jak największe a byk dokonał zgonu natychmiastowego. Za wszelkie męczenie zwierzęcia i kilkakrotne wbijanie szpady sędziowie odbierają punkty. Po wszystkim wjeżdża wóz do którego podpinają nieżywe już zwierze i wyciągają je z areny.

 

 

 

Spektakl ten jest frustrujący dla osób kochających lub chociaż szanujących zwierzęta. Oczywiście nie możemy popadać w paranoję bo nierzadko pieczeń z naszego talerza również cierpiała katusze, bo jakiś psychol i to wcale nie hiszpański postanowił znęcać się nad bydłem czy trzodą zanim trafi do swojego zwierzęcego nieba. Corrida jest tradycją i tego nikt już nie zmieni. Nic jednakże nie stoi na przeszkodzie, aby byka nie zabijać. W Portugalii również odbywają się te widowiska, ale tam byków nie zabijają. Obrońcy praw zwierząt głośno krzyczą w tej sprawie, a i same wspólnoty próbują temat zwalczać. W Katalonii zabijanie było do niedawna zakazane. Baleary dosłownie kilkanaście dni temu wprowadziły przepisy zabraniające Corridy w takim wydaniu jakim ją opisuje. Światełko w tunelu jest, tylko tunel niestety długi a i dochody niemałe. Byk na Corridę potrafi kosztować 400 tyś. Nie każdy też wie, że zanim trafią na arenę, mają bardzo dobre warunki życia. Wolny wybieg, specjalne diety. A i sama rasa byków nie istniałaby gdyby nie była potrzebna na Corridę. To wszystko jest dużo bardziej skomplikowane niż się wydaje, a wiadomo pomieszanie tradycji z pieniędzmi to wybuchowa mieszanka gdzie każdy krzyczy na swoją korzyść.

 

Gdzie?

 

Corrida jak już wspomniałam odbywa się nie tylko w Hiszpanii. Obejrzymy ją również w Portugalii, południowej Francji oraz krajach latynoskich np. w Meksyku. To właśnie w tym ostatnim z bykami walczy nawet kobieta: Hilda Tenorio. https://www.facebook.com/MatadoraHildaTenorio. Hilda jest matadorem, czyli toczy bój u boku mężczyzn o największą sławę i zaszczyty w dziedzinie Corridy.

Portugalia zaś raczy nas Corridą w innym wydaniu. Nazywa się tourada i odbywa się między innymi w Lisboa (Campo Pequeno)  i Vila Franca (Praça de Touros de Vila Franca de Xira). Schemat jest podobny, z tym, że osoba drażniąca byka jeździ na koniu, najczęściej w kółko, aby zmęczyć i zdezorientować zwierzę, które na koniec pokazu nie zostaje zabite tylko wyprowadzone z areny przez stado wytresowanego do tego bydła.

Powracając do naszej wyprawy na Plaza Las Ventas, na koniec muszę przyznać, że idąc na Corridę nie byłam świadoma tego, że te byki naprawdę giną. Dowiedziałam już siedząc na trybunie i do końca pierwszej walki żyłam w nadziei, że to nie ta impreza. Że zabijają je gdzieś indziej, z okazji jakiegoś specjalnego święta. A takie codzienne walki to tylko drażnienie się ze zwierzęciem. Niestety czar prysł po 20 minutach od wyjścia na arenę pierwszego byka. Obejrzeliśmy dwie walki. W połowie trzeciej stwierdziliśmy, że już nam wystarczy wrażeń jak na jeden dzień. Dawno już tak nie bolała mnie głowa jak po wyjściu z tej areny i czekający na mnie pokój w Hotelu był jak zbawienie. Pozostał tylko strach przed koszmarami w nocy…

 

Podsumujmy

 

Czy warto iść na Corridę? Myślę, że raz w życiu tak. Każde doświadczenie kształtuje nasza osobowość i poszerza wiedzę. Te brutalne i niewygodne również.

Czy to na pewno walka z bykiem? Nie. Walka jest wtedy, gdy obie strony mają takie same szanse na zwycięstwo. Tu zwycięzca jest z góry określony. Byk jest raniony, drażniony i osłabiany. Matador ma do swojej dyspozycji kilku torreadorów, aby w razie potrzeby uratowali mu tyłek i ściągnęli byka na siebie. To ma być równa walka? A na koniec ciekawostka. Matador którego oglądaliśmy w Madrycie zmarł kilkadziesiąt dni później w Valladolid w walce z bykiem. Rzekło by się trudno, raz ginie byk, raz torreador. Z tym, że byk pomimo wygranej walki i tak zginął. Ginie zawsze. Nie, to nie jest równa walka.

 

 

Słowniczek dla uczących się kastylijskiego:

toro – byk

caballo- koń

bravo- dziki

cobarde- tchórz

muerte-śmierć

espada- szpada

puntilla- sztylet

novillada- inicjująca walka osób bez doświadczenia

lidia- walka

caparacon- osłona konia na którym jest picador

cogida- podrzucenie (moment gdy byk podrzuca na rogach człowieka)

cuadrilla- ekipa (cała ekipa matadora)

banderilleros- osoby drażniące byka

la capa- płachta